Back To The Future

Podróże w czasie - T E O R I A

Maciek_K - 2004-02-05, 23:57
: Temat postu: T E O R I A
Jako, że nie ma tu jeszcze żadnego postu, pozwoliłem sobie zacząć ten temat, przytaczając to, co już kiedyś napisałem o podróżach w czasie na forum:

Zacznę może od tego, że jak zapewne wiecie w przeszłości ogólnie sądzono, że np. niemożliwa jest podróż na Księżyc, nie wspominając tego, iż kiedyś uważano, że Ziemia jest płaska. Przytoczę dwa cytaty, które powinny dać Wam do myślenia:
"... prawa fizyki zabraniają zbudowania maszyn cięższych od powietrza..." lord Kelvin, przewodniczący Królewskiego Towarzystwa Nauk, 1895.
"... prawa fizyki zabraniają zbudowania wehikułu czasu..." Stephen Hawking, fizyk, 2000
Jak widzicie czasem nawet najwybitniejsi naukowcy się mylą(chodzi mi o lorda Kelvina) i nie można wykluczać możliwości, dopóki nie udowodni się na 100%, że jest to niemożliwe. Nie można więc wykluczyć możliwości podróżowania w czasie. Zwłaszcza, że tak naprawdę do końca nie wiemy czym jest czas. Zanim Albert Einstein opublikował teorię względności uważano, że upływ czasu jest niezależny od żadnych czynników i w każdym układzie odniesienia płynie tak samo, tak nam podpowiadał rozsądek, Einstein udowodnił, że jest inaczej, co już zostało potwierdzone doświadczalnie! Tak więc czas płynie wolniej w lecącej z dużą prędkością rakiecie niż na Ziemi, także płynie wolniej w pobliżu dużych mas (im większa masa, tym wolniej) Uważa się nawet, że czas w środku czarnej dziury w ogóle nie płynie. Tak więc nie można wykluczyć manipulacji czasem poprzez manipulację grawitacją. Część naukowców twierdzi nawet, że zbudowanie wehikułu jest tylko kwestią czasu i pieniędzy (czasu nie tylko w sensie okresu budowania tego wehikułu, ale też czasu jaki jest potrzebny do wynalezienia tej możliwości) Istnieją cztery główne teorie określające jakie byłyby skutki podróży w czasie :

Teoria A "przeznaczenie" Podróżujemy w przeszłość z zamiarem uratowania komuś życia. Okazuje się jednak, że śmierć tej osoby jest nieunikniona, lub nawet Ty byłeś powodem śmierci tej osoby w pierwszej kolejności. Albo cofamy się i zabijamy własnego ojca, okazałoby się wtedy, że zabita osoba tak naprawdę nie była naszym ojcem, lub nawet próbujemy zabić młodszego siebie, wtedy okazuje się, ze jest to niemożliwe np. pistolet, którym chcielibyśmy to zrobić nie wypala, lub kula nie trafia w cel.

Teoria B "Alternatywny wszechświat" Podróżujemy w przeszłość i udaje nam się zabić własnego ojca, lub nawet siebie, wracamy i okazuje się, że nic się nie zmieniło. Tak w uproszczeniu można ją opisać, ale jest ona bardziej złożona. Bazuje na pewnych implikacjach jednej z interpretacji mechaniki kwantowej i w/g mnie jest najbardziej prawdopodobna. Zakłada ona istnienie nieskończonej liczby alternatywnych wszechświatów i linii czasowych. Każde linie czasowe różnią się od siebie – podobne fermiony znajdujące się w różnych liniach czasowych mają inną liczbę kwantową. Fermiony, to cząstki elementarne które podlegają zasadzie wykluczenia Pauliego (elektrony, protony, neutrony). Linie czasowe leżące "bliżej" (w sensie piątego wymiaru) siebie są najbardziej do siebie podobne, nasze odpowiedniki w tych "bliskich" wymiarach mogą mieć prawie taką samą historię jak my. Zasada wykluczenia Pauliego mówi, że nie mogą istnieć dwa fermiony z takimi samymi liczbami kwantowymi w tym samym wszechświecie. Podczas podróży w czasie przenosilibyśmy się także do innej linii czasowej i dokonując tam jakichkolwiek zmian, nie wpływałyby one na naszą linię czasową, tak więc po powrocie nic by się nie zmieniło. Inne wersja podróży zakłada, że podczas przeniesienia cofamy się pozostając w naszej linii czasowej, jednak nasz stan kwantowy się zmienia. Dokonując więc jakichkolwiek zmian, nawet zabijając młodszego siebie nie wpływamy już na swoją historię a na historię alternatywnego już dla nas w tym momencie siebie, jednak przy tym założeniu nie moglibyśmy już wrócić do swojej linii czasowej. Lub w momencie samego przeniesienia tworzy się alternatywna linia czasowa, tak czy owak teoria ta wyklucza paradoksy.
Pozostałe dwie teorie, tak jak teoria A nie zakładają istnienia wielu wymiarów:

Teoria C "Sukces" Podróżujemy w przeszłość i udaje nam się zabić jednego z naszych przodków. Tu pojawia się paradoks, ponieważ wg tej teorii gdy zabijamy naszego przodka automatycznie się nie urodzimy, ale jak się nie urodzimy to nie zabijemy naszego przodka. Ta teoria jest mało prawdopodobna.

Teoria D "Efekt obserwatora" Cofamy się w czasie by zmienić przeszłość, jednak po powrocie jesteśmy jedyną osobą, która może wychwycić różnice między rzeczywistością przed podróżą, a rzeczywistością po. Paradoks polega na tym, jak te zmiany wpływają na podróżnika, gdy znajduje się "poza czasem" mogą na niego nie wpływać i po powrocie staje się obcy w nowej rzeczywistości. Mógłby nawet cofnąć się i zabić któregoś ze swoich przodków, by po powrocie stwierdzić, że taki ktoś jak on w ogóle nie istnieje i nie istniał.

Teorie A i B są najbardziej prawdopodobne i pokazują, że nie ma czegoś takiego jak paradoks. Przecież nie ma żadnego paradoksu, jeżeli podróżujemy w trzech wymiarach. Wszechświat nie rozpada się, jeżeli jedziemy do Warszawy i stamtąd wracamy, więc dlaczego miałby istnieć paradoks podróży w czterech wymiarach? Poza tym dlaczego ograniczać się tylko do czterech wymiarów(teoria B)? Teoria wielu wymiarów jest używana przez naukowców i dzięki niej poczyniono znaczące postępy w konstruowaniu spójnej teorii wszechświata. Np. teoria super strun wymaga użycia dziesięciu wymiarów!
Ok. Zakładając, że podróże w czasie będą kiedyś możliwe, nasuwa się pytanie gdzie do cholery są ci podróżnicy. Przecież na pewno ktoś z przyszłości chciał zobaczyć atak na WTC, ktoś bardziej humanitarny mógłby starać się nas ostrzec... Jest kilka odpowiedzi na to pytanie. Wersja najbardziej pesymistyczna mówi, że nasza cywilizacja nie przetrwa wystarczająco długo, aby rozwinąć tak zaawansowaną technologię. Wojny nuklearne, zderzenie z asteroidą mogą zatrzymać ludzkość, lub inną rasę w swych dążeniach.
Innym powodem może być to, że podróż w przeszłość będzie możliwa jedynie do momentu wynalezienia wehikułu czasu. Związane by było to z wykorzystaniem czarnych dziur. W latach osiemdziesiątych Kip Thorne (jeden z czołowych ekspertów w ogólnej teorii względności) ze swoimi kolegami postanowili udowodnić, że równania Einsteina wykluczają podróże w czasie. Rozważali problem ze wszystkich możliwych stron, ale zmuszeni byli do nieoczekiwanego przez nich wniosku, że nic nie było w tych równaniach, co czyniłoby takie podróże niemożliwymi.
Aby zbudować wehikuł ludzie musieliby posiąść umiejętność manipulowania czarnymi dziurami. Już w latach 60-tych Nowozelandzki matematyk Roy Kerr opracował teorię, która mówiła o tym, że gdyby czarna dziura się obracała wtedy jej środek (gdzie masa grawitacja jest nieskończenie wielka i czas się zatrzymuje) formowałby się w postaci pierścienia. Gdyby można było przejść przez jej środek, moglibyśmy wyjść w innym miejscu i innym czasie. Był to pierwszy matematyczny model wehikułu czasu, jednak w tamtych czasach nikt nie wziął go na poważnie. W tamtych czasach nikt nawet nie brał na poważnie możliwości istnienia czarnych dziur. Tak jak rozwiązanie Kerr’a są inne modele maszyn czasu wykorzystujące czarne dziury. Model Thorne’a zakłada połączenie jednej czarnej dziury w pewnym miejscu i czasie z drugą w innym miejscu i czasie, lub w tym samym miejscu, ale innym czasie, zwane jako "wormholes" Thorne opisał niektóre z tych możliwości w swojej książce "Black Holes and Time Warps". Profesor fizyki z Nowego Jorku Michio Kaku w swojej książce "Hyperspace" umieścił rozdział, jak można byłoby zbudować maszynę do podróży w czasie. Taka maszyna składałaby się z dwóch komór które zawierałyby dwie równoległe względem siebie metalowe płyty. Ogromne pole elektryczne stworzone pomiędzy każdą z tych par (o wiele większe niż możliwości dzisiejszej technologii) rozdziela czasoprzestrzeń tworząc dziurę w przestrzeni łączącą obie komory. Korzystając ze szczególnej teorii względności, jeżeli umieścili byśmy jedną z tych komór w statku kosmicznym poruszającym się z przędkością bliską prędkości światła, podczas gdy druga pozostałaby na Ziemi czas dla komory poruszającej się w statku płynąłby znacznie wolniej. Po powrocie drugiej komory na ziemie możliwe byłoby wejście do jednej z nich aby wyjść z drugiej w innym czasie (przyszłości lub przeszłości zależnie od tego do której komory by się weszło).
Takie przedsięwzięcie wymaga jednak niesamowitej technologii wymagającej zabrania czegoś zbliżonego do czarnej dziury w podróż bliską prędkości światła!
Mogłoby się okazać, że odpowiednie manipulowanie grawitacją umożliwiłoby podróż do czasów sprzed wynalezienia wehikułu. Możliwe więc, że podróżnicy z przyszłości odwiedzają nas cały czas, jednak starają się nie ujawniać. Czy gdybyś cofnął się w czasie obnosiłbyś się z tym? W najlepszym wypadku nikt by Ci nie uwierzył. Także nawiązując do teorii B taki podróżnik chciałby jak najmniej zmienić teraźniejszość, aby powrócić do możliwie najbliższej linii czasowej. Lub rozpatrując inny aspekt teorii B, jest nieskończenie wiele linii czasowych i możliwe, że do naszej nikt jeszcze się nie przeniósł. Był jednak przypadek osoby twierdzącej, że przeniosła się do nas z przeszłości. Świadczy o tym rozmowa paru osób poprzez IRC. Podróżnik przedstawiał się jako John Titor i twierdził, że przybył do nas z 2036 roku. Mówił, że jest żołnierzem i odpowiadał sensownie na dość dociekliwe pytania związane z przyszłością i podróżą w czasie. Umieścił nawet część instrukcji do swojej maszyny i film pokazujący, jak przenosi się w czasie. Prawdę mówiąc, gdybym taki film oglądał w latach 60-tych lub wcześniej, byłbym skłonny uwierzyć, że jest prawdziwy, ale przy obecnym stanie techniki można spreparować taki film bez problemu. Jednak, jeżeli to było oszustwo, gość nieźle się przy tym napracował (instrukcja maszyny itd...) Na pytania odpowiadał w sposób zgodny z teorią B. Jednak mało prawdopodobne wydaje mi się, że już w roku 2036 będą możliwe podróże w czasie, jednak nie można tego wykluczyć w stu procentach. Dla zainteresowanych więcej na: http://www.anomalies.net/time_traveler/john.html (in english)

Jeśli chodzi o film "Back to the Future" to zasadniczo opiera się na teorii C, Marty więc stara się zainicjować poznanie się swoich rodziców po ingerencji w przeszłość, by nie zagrozić własnej egzystencji, co zmieniają w przeszłości wpływa na ich teraźniejszość, do której wracają (1985 rok) itd. Jednak ta teoria jest najbardziej podatna na paradoksy, przez co jednak film jest bardzo ciekawy i daje dużo do myślenia. Tak przy okazji, można by się zastanawiać nad wątkiem z Almanachem, ponieważ już sama podróż Biffa z tym almanachem do roku 1955 zmienia przyszłość (do której później biff wraca) więc inne mogłyby być wyniki gonitw itd.
MarcineQ - 2004-02-06, 09:42
:
Oho, ależ ty się rozpisał :)
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-06, 13:11
:
Hehe. Macieku K - czy ty byłeś najlepszy w szkole podstawowej i średniej z fizy??
Kacper_K - 2004-02-06, 13:24
:
Gratulacje za spoko wiedze!!!!!Ciekawy jestem ile Ci zajelo napisanie tego :shock:
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-06, 13:59
:
Moim zdaniem poprostu powklejał ze starego forum. Ale za wiedze pokłony
bttf.pl - 2004-02-06, 17:22
:
pousuwałem dużą większość "krzaczków" wiec text powinno sie juz lepiej czytac :)
Killu5 - 2004-02-06, 18:37
:
Maciek: bardzo dobrze to napisałes. Kiedyś sądziłem że nie ma w naszej rzeczywistości ludzi z przyszłości gdyż jesteśmy pierwszym światem i od nas wszystko się zaczyna ale tak chyba nie może być gdyż z pośdród światów równoległych nie można stwierzdzić który jest pierwszy. Sam nie dawno udawałem na ircu i byłem rozczarowany grdyż większość uwierzyła w moje opowiadanie. Jednak oczywisćie wszystko jest możliwe. I nie mówie że ten gostek nie był z przyszłości.Masz może na dysku ten filmik albo jakies inne materiały ktore przesłał? Chętnie bym to zobaczył. A co powiesz na to http://bulletin.cern.ch/9847/art1/Text_E.html ????????????? :?
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-06, 20:58
:
Ja ma własną teorię, ale nie będę się kłócił. Postaram się zebrać ją w całość. I napisze na forum.
mody - 2004-02-06, 23:18
:
Z wszystkim sie w zupełności zgadzam i ja także jestem zwolennikiem teorii b, jednak ciągle mi nie daje spokoju jedna kwestia w związku z cofaniem sie w przeszłość. Chyba do końca nie rozumie pojmowania czasu, bo jak dla mnie, gdyby ktos mógł cofnąć się do nas, czy do równoległej rzeczywistości, to by znaczyło że linia czasu jest już tak jakby zamknięta, że przyszłośc nie tworzy sie tu i teraz, tylko wszystko już się wydarzyło,chociaż mamy teraz wpływ na to co się wydarzy, jednak To z góry jakby wie jak my się zachowamy i wszystkie wydarzenia sa już tak jakby zapisane.Bo jeżeli ktos mógłby sie cofnąć przykładowo z 2089 r. to by znaczyło że ten rok już sie wydarzył i idac ta teoria zapewne także 3056 r. jak i 6098r.
Troche zgmatwałem, ale mam nadzieje, że zrozumiecie o co mi chodzi.
Zrozumienie lini czasu sprawia mi coś dużo problemu i jak ktos chciałby mi to wytłumaczyć zapraszam. :lol:
Maciek_K - 2004-02-07, 02:22
:
Sowiasty (v2.0): jeśli już to Maćku, a nie Macieku :-P W szkole podstawowej byłem niezły z fizy, ale z zadań, z teorii byłem cienki, bo prawie w ogóle się w domu nie uczyłem, gdyż od zawsze byłem bardzo leniwy :-P Poza tym w podstawówce baba z fizy za mną nie przepadała, jak kiedyś wezwała do siebie moją starszą, to stwierdziła, że ja się na nią bezczelnie patrzę ;-) W liceum lubiłem fizę, ale znów nie byłem za dobry, z powyższego względu, jednak miałem bardzo wymagającą babkę (dr hab.!) i chcąc nie chcąc musiałem się uczyć tej fizy, co robiłem zazwyczaj w autobusie w drodze do szkoły :-p Miałem jednak fakultet z fizy (jednak matury nie zadwałem) No, ale jak poszedłem na polibudę, to fizy tam jest od cholery i tu już nie ma ściemniania za bardzo.

A i Sowiasty, przecież napisałem na samym początku:
Cytat:
Jako, że nie ma tu jeszcze żadnego postu, pozwoliłem sobie zacząć ten temat, przytaczając to, co już kiedyś napisałem o podróżach w czasie na forum
więc to jest to co już kiedyś pisałem troche poprawione! Ameryki nie odkryłeś :-P I czekam na Twoją teorię :)

Killu5: Jedna z teorii mówi, że podczas wielkiego wybuchu swoje istnienie rozpoczęły wszystkie (nieskończenie wiele) wszechświaty (teoria B), więc nie można mówić, że któryś jest pierwszy... Tak samo kiedyś uważano, że ziemia jest w centrum wszechświata :-P A skoro jest ich nieskończenie wiele, to jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś akurat trafi do naszego wszechświata. Co do tego gostka, to nie jestem do końca przekonany, ale nieźle się koleś namęczył - zamieścił zdjęcie i schemat swojej maszyny, zrobił film... Bez obrazy, ale jakbmy Ciebie spotkał na jakimś czacie podającego się za przybyłego z przyszłości, myślę, że po paru pytaniach bym Cię rozgryzł. :-P Podałem już link do strony o tym mostku: http://www.anomalies.net/time_traveler/john.html Filmik i te zdjęcia mam u siebie, ale mam problem z wysłaniem, gdyż mam modem, kiedyś już to wysyłałem, więc ktoś z forum powinien to mieć, jak nikt tego nie ma, to dajcie znać, to wyślę jeszcze raz. Co do tego linka co podałeś, to sam widzisz, że poważni uczeni poważnie podchodzą do tego tematu. Tam akurat opisują bardzo małe cząsteczki. Jedna z teorii podróży w czasie zakłada wykorzystanie grawitacji czarnej dziury, jednak na razie nie ma teorii która by ujednoliciła fizykę kwantową i grawitację.

Mody: No właśnie idea linii czasowych doskonale to wyjaśnia. Jest nieskończenie wiele wszechświatów - linii czasowych, w których są wyczerpane wszystkie możliwości. Tak więc można powiedzieć, że wszystko co możliwe, to się wydarzyło, wydarzy, ale w różnych liniach czasowych. Zobacz, idziesz korytarzem i masz rozwidlenie, idziesz w prawo, za to w innej linii czasowej idziesz w lewo, a w jeszcze innej w ogóle Ciebie nie ma w tym korytarzu, a w jeszcze innej w ogóle nie ma tego korytarza itd. Taki przykład z życia, jak np. jestem proszony, abym podkurzał, a ekstremalnie mi się nie chce (co zdarza się najczęściej, bo mam wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty) to mówię: "Podkurzam", po czym dodaję: "ale w innej linii czasowej" :-) Tak więc, jeżeli ktoś cofa się w czasie, to cofa się do innej linii czasowej (co wynika z tego co pisałem w teorii), jednak ta linia rozwidla się na dwie nowe, tą, jaka by była, gdyby się nie cofnął i tą z nim już.
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-07, 09:49
:
Nie, jednak moja toria była posklejana ze wszystkoch twoich 4 więc nie miała sensu :|
Killu5 - 2004-02-07, 14:45
:
A jednak chyba cały świat jest na bazie fraktali. :roll:
bttf.pl - 2004-02-07, 14:52
:
chyba tak jest. badania dowiodły ze np kształt liści albo linii brzegowej mórz to nic innego jak fraktale. ogladalem jakis czas temu o tym program w TV. z czasem coraz wiecej dowiadujemy się o naszym świecie...
Killu5 - 2004-02-07, 20:15
:
Kurde tyle się opisałem o fraktalach ale coś sie zepsuło i zawiesiło mi strone.Drugi raz już mi się nie chce pisać.Może jutro. Chciałem też wkleic tutaj jakieś fracktala ale nie wiem jak i czy wogole da się to zrobić. Ale dobra powróćmy do czasu. :)
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-07, 20:39
:
Fraktale to figury prawda?
Syriusz - 2004-02-07, 20:51
:
ktos z was powiedzial że jak sie cofamy w przeszłość to trafiamy do innej linii czasowej...... troche bez sensu, wkońcu linie czasowe to inne wersje wydarzeń, a cofnięcie polega na odwiedzenia przeszłości znanej nam lini czasowej.

Więc uważam że kolejną linie czasową tworzymy ingerując w przeszłość, oczywiście można zakładać że ta linia którą stworzyliśmy już jest, ingerując w wydarzenia poprostu zostajemy przeniesieni do innej linii, a dlaczego znikamy? bo w tej lini może nas nie ma - ktos zabil nas albo rodzice sie nie skumali, wiec musimy szybko powrócić do wcześniejszej linii "poprawiając" wydarzenia w tej linii - tak żeby sie przenieść do tej do której należymy, wiec poprostu trzeba zrobić dokladnie to co marty w pierwszej części BTTF - na nowo zapoznał rodziców.

Można wziąść pod uwage >i to wydaje mi się sensowne< że NIE MOŻNA zmienić wydażeń co wyklucza trafienie do innej linii czasu i wyklucza istnienie linii bo: gdy trafiamy do innej lini zmieniając wydażenia może być tak że poprostu w tej linii nigdy nie wyruszyliśmy w przeszłość.... wiec tworzy sie paradoks,

podsumuwując: nie można zmienić wersji wydarzeń, chociaz wcale to mi sie nie podoba, jestem za tą mniej sensowną wersją (ta na początku tego posta)


moze troche namieszlame ale wy w końcu jesteście fanami BTTF to moze zrozumiecie ;)
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-07, 20:59
:
Skoro, ktoś podrużuje w przeszłość i coś naprawia, to to sie zmienia i ma wpływ na całą czasoprzestrzeń. Skoro tak, to na podrużnkia też. Więc jeżeli coś sie zmienia dla podróżnika te zmiany nie powinny być zauważone.
Syriusz - 2004-02-07, 21:07
:
wiec poprostu podróże bylyby bez sensu... podróżnik powinien wiedziec co zmienia i jak zmienil.... bo skąd by wiedzial czy coś zmienił??
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-07, 21:09
:
Dokładnie.
Syriusz - 2004-02-07, 21:25
:
hahaha, jestem mądry!! :) nie ma co sie oszukiwać, podróże nie będą możliwe chyba że jest to tak trudne że nie możemy sobie jasno wytłumaczyć i tego pojąć - poczekamy jakies pare tysiecy lat...


najbardziej sensowna mi sie wydaje wersja Zameckisa i Spilberga :)
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-08, 08:12
:
Moim zadanie podróże w czasie są sensowne. Jeżeli mamy jakiś cel w naprawieniu przeszłości, to jeżeli uda się ten cel osiągnąć i przyszłość się zmieni. Podróżnik niczego nie zauważy, ale dobnie swego. Podróże są więc sensowne, ale nie dla podróżnika.
bttf.pl - 2004-02-08, 08:24
:
Sowiasty (v2.0) napisał/a:
Fraktale to figury prawda?
oto link do dosc ciekawej strony strony poswięconej fraktalom, polecam galerię
Syriusz - 2004-02-08, 10:47
:
no to jeżeli podróżnik nie zauważy zmian to poprostu uzna że wehikuł nie działa... i da sobie spokój, ja myśle ze świat sie zmieni... ale myśli/wspomnienia podróżnika zostają takie jak dawniej.
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-08, 16:07
:
Ale skoro nie zauważy zmian to jak myśli mogą pozostać takie jak dawniej??
mody - 2004-02-10, 13:05
:
Syriusz napisał/a:
ktos z was powiedzial że jak sie cofamy w przeszłość to trafiamy do innej linii czasowej...... troche bez sensu, wkońcu linie czasowe to inne wersje wydarzeń, a cofnięcie polega na odwiedzenia przeszłości znanej nam lini czasowej.


ale to przecież jest nasza przeszłośc, tylko od momentu w którym sie pojawiliśmy, tworzymy nowa linie czasu, bo inaczej być nie może. Przecież jakbyś teraz cofnał się i chciałbyś spotkaś samego siebie, np żeby złapać siebie spadającego z drzewa jak miałeś 5 lat :) . Więc cofasz sie z lini1, w której ten upadek ci się zdarzył, także do lini1, ale od momentu pojawienia się pod drzewem, tworzy sie inna linia czasu, linia 2, w której nie spadasz jako 5-letni chłopak na ziemie tylko łapie cię sobowtór z przyszłości. W lini1 spadłeś na ziemie, a w lini2 nie.

Syriusz napisał/a:
Więc uważam że kolejną linie czasową tworzymy ingerując w przeszłość, oczywiście można zakładać że ta linia którą stworzyliśmy już jest, ingerując w wydarzenia poprostu zostajemy przeniesieni do innej linii, a dlaczego znikamy? bo w tej lini może nas nie ma - ktos zabil nas albo rodzice sie nie skumali, wiec musimy szybko powrócić do wcześniejszej linii "poprawiając" wydarzenia w tej linii - tak żeby sie przenieść do tej do której należymy, wiec poprostu trzeba zrobić dokladnie to co marty w pierwszej części BTTF - na nowo zapoznał rodziców.


czemu mielibyśmy zniknąć. Nawet na powyższym przykładzie, gdybyśmy złapali siebie spadającego z drzewa, a później bysmy swojego młodszego JA zasztyletowali, nic by się wielkiego nie stało moim zdaniem. Nawet jeżeli gosciu nie wymysli maszyny czasu, bo go zabilismy, to jednak ta maszyna była wynaleziona tylko że w lini nr 1 skąd przybylismy, a przyszłośc w lini nr 2 nie miała by dla nas wiekszego znaczenia, tylko tyle że już w niej nie moglibysmy życ, bo gdybysmy powrócili znowu do przyszłości, ale tej już w lini 2, bo tak podejrzewam żeby sie juz działo, to poprostu zastalibysmy tylko swój nagrobek i zasmuconych rodziców i oczywiście nasza egzystencja w tym świecie nie miała by większego sensu. A moim zdaniem nie można powrócić do wczesniejszej lini, bo to nie miałao by sensu. Bo jeżeli cos zmienilismy w przeszłości, tak jak Marty stał sie bogaty, to on nie powrócił do swojej pierwszej lini bo skumał rodziców spowrotem. To juz była inna linia czasowa, w której jego rodzice byli bogaci.
Syriusz napisał/a:
Można wziąść pod uwage >i to wydaje mi się sensowne< że NIE MOŻNA zmienić wydażeń co wyklucza trafienie do innej linii czasu i wyklucza istnienie linii bo: gdy trafiamy do innej lini zmieniając wydażenia może być tak że poprostu w tej linii nigdy nie wyruszyliśmy w przeszłość.... wiec tworzy sie paradoks,

podsumuwując: nie można zmienić wersji wydarzeń, chociaz wcale to mi sie nie podoba, jestem za tą mniej sensowną wersją (ta na początku tego posta)


tak jak wcześniej napisałem paradoksu by nie było, tylko nasza egzystencja w takim świecie nie miała by sensu. Tu sie z tobą zgodze, że trzeba sie liczyć z tym, że każda zmiana w przyszłości mogła by spowodować takie zmiany, że np. nasz drugi Ja nie wymyśli maszyny czasu i nigdy się nie cofnie do przeszłości, więc nasz powrót do przyszłości z tej zmienionej lini czasu, mógły zakończyc sie tak że poprostu spotkalibysmy siebie w tym samym wieku i takie życie też nie miało by sensu. Na przykładzie z filmu, mogłoby byc tak, że Marty gdy znów skumał ze soba rodziców i wrócił do przyszłości, nie poszedł by spać jak zwykle, bo wchodzać przez okno zobaczyłby że już na łóżku leży jeden Marty McFly. A dlaczego tak sie stało. doktor po wysłaniu Martiego w przyszłośc, cały szczęśliwy, że uda mu sie w przyszłości jakiś wynalazek, zaczął by sie tym chwalić i wszystkim rozpowiadał ze odwiedził go gość z przyszłości. Oczywiście wszyscy uznali by Doktora za niepoczytalnego i do końca zycia wsadzili Doca do szpitala psychiatrycznego. Co uniemożliwiło wynalezienie wehikułu a tymbardzie Doc by nigdy nie zapoznał się z Martym w tej lini czasowej. Wiec Marty w 1985 r. nigdzie by nie wyruszył w przeszłość i zamiast stać na placu z Dociem o 1.15 leżał by sobie w łóżku, a przeż jego okno próbował by się dostać Pierwszy Marty, który własnie powrócił z 1955. Więc nie o mowy tu o żadnym paradoksie, chyba że zaliczymy do tego wystepowanie w jednaej lini czasowej dwóch Martych, ale to mysle mogłoby nie wywoałać żadnych skutków ubocznych w samym czasie, jedynie zdziwienie ludzi.
Syriusz - 2004-02-14, 20:31
:
mody napisal:
gdybyśmy złapali siebie spadającego z drzewa, a później bysmy swojego młodszego JA zasztyletowali, nic by się wielkiego nie stało moim zdaniem. Nawet jeżeli gosciu nie wymysli maszyny czasu, bo go zabilismy, to jednak ta maszyna była wynaleziona tylko że w lini nr 1 skąd przybylismy, a przyszłośc w lini nr 2 nie miała by dla nas wiekszego znaczenia, tylko ....


no to juz to jest naprawde bezsensowne, jeżeli bym sie zasztyletował znaczy moją wersje młodszą no to nie mogłoby mnie być później... i nic tu te linie czasu nie pomogą, bo jak sie cofniemy do przyszłości skąd pochodzimy to nikt już tam o nas nie słyszał, wracamy jakby do innego świata..... eeeeee nie to nie na moją głowe :) i chyba nie na waszą. O takich sprawach to tylko Emmet Brown umie myśleć, nam wychodzą głupoty.
mody - 2004-02-15, 12:42
:
czemu bezsensu, tak jak napisałem, gdybysmy wrócili do takiego świata, byłby nasz nagrobek i faktycznie dalsza egzystencja byłaby by w tym swiecie niemożliwa, raczej bylibysmy tylko obserwatorami dlatego, trzeba naprawić wszystko tak jak Marty, ale nie w tej lini z której wyruszylismy tylko w tej w której zmienilismy. Przeciez same połączenie rodziców przez Martiego mogło także juz nie być wystarczające, bo mogło by sie zdarzyć coś takiego, że George gdy uderzył wtedy Biffa zmienił całą przyszłość , ale nie tylko że stał się odważniejszy i przez to zarazem bogaty. Bo mogłoby sie wydarzyc np. że pare lat później George ma dużo kasy jest odważny , kupuje se zajebista fure i się zabija gdzies na drzewie. I nigdy nie dochodzi do narodzin Martiego. Tylko że Marty miał swoje zdjęcie z 1985 r. i widział, że wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce w 1955, nie skomplikowały aż tak sytuacji jak napisałem wyżej, wiedział że będzie cała jego rodzina żyła w 1985 r. Ale co by się stało gdyby faktycznie po uderzeniu Biffa przez Georga Marty nagle zniknął ze zdjęcia. Marty i Doc nigdy nie dowiedzieli by się co mogło stać się tego przyczyną i nie mogli by teraz tego naprawić. Jednak ja sądze że nie zniknął by tak jak w filmie to miało prawie miejsce, tylko wrócił by normalnie do 1985 r. i dowiedział sie faktycznie że nie ma o nim sladu w przyszłości, więc jedyną szansa byłoby się dowiedzieć dlaczego tak sie stało, a gdyby zobaczył nagrobek swego ojca że zginał w wypadku samochodowym, znowu cofnąć sie do przeszłości i zapobiec temu wydarzeniu.
Własciwie Marty mógłby tak cofać się w nieskończonośc i naprawiać wydarzenia a i tak zawsze coś by sie stało, że ponowny powrót Martiego do przyszłości byłby juz zawsze bezsensu.
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-15, 15:57
:
Hmmm, moim zdaniem takich sytuacji mogło by być DUŻO więcej. W filmie twórcy wzięli najprosty model zmiany czasoprzestrzeni.
Maciek_K - 2004-02-16, 01:34
:
Przeczytajcie sobie dokładnie teorie A B C i D. Film ma mało wspólnego z teorią B. Pozatym teoria B zakłada, że nie można się cofnąć do tej samej linii czasowej - Zasada wykluczeń Pauliego. Mozna natomiast wrócić do swojej lini czasowej. Zmieniając cokolwiek cofając się do innej lini czasowej w żaden sposób nie wpływamy na linie z której przybyliśmy. Ponadto różnice w stosunku do naszej linii czasowej mogły by być bardzo nieznaczne, tzn. mogły niepowstać niektóre dzieła literackie, jednak generalnie wszystko wydawałoby się takie same. W każdym razie napewno różne byłyby wyniki gier losowych, jak i mogłyby być różne wyniki gonitw itd. więc nie za bardzo możnabyłoby zrobić kasę grając w totka, jednak generalne tendencje - jak np. kupno akcji Microsoftu gdy się jeszcze rozwijał, mogłyby pozostać takie same. Jednak np. wykupując większość tych akcji w tej nowej linii czasowej mogłoby spowodować, że Bill sprzedaje firmę, bo nie ma nad nią kontroli i zakłada następną itd... Dużo można by wymieniać takich przykładów. Polecam abyście przeczytali dokładnie na czym polegają poszczególne teorie i nie mieszajcie ich.
Sowiasty (v2.0) - 2004-02-16, 11:10
:
Kurcze, więc to są niezależne, cztery różne teorię :shock: Ale ja jestem głupi :D Myśłałem, że one tworzę jedną teorie :roll:
mody - 2004-02-16, 22:08
:
Maciek_K napisał/a:
Pozatym teoria B zakłada, że nie można się cofnąć do tej samej linii czasowej - Zasada wykluczeń Pauliego. .


ale przecież od momentu cofnięcia stworzy się inna linia alternatywna, która będzie miała inna liczbe kwantową. Co jednak nie wyklucza że w obuch liniach może być jakby początek identyczny aż do momentu cofnięcia sie ,wtedy te linie sie rozbiegną. Dlatego nie rozumiem czemu nie mozna cofnąć się do tej samej lini, chyba że faktycznie cofniemy sie do innej, ale przeszłość w tamtej będzie i wręcz musi być indentyczna jak w lini 1. A zasada Pauliego będzie zachowana.[/quote]

Maciek_K napisał/a:
Zmieniając cokolwiek cofając się do innej lini czasowej w żaden sposób nie wpływamy na linie z której przybyliśmy. Ponadto różnice w stosunku do naszej linii czasowej mogły by być bardzo nieznaczne, tzn. mogły niepowstać niektóre dzieła literackie, jednak generalnie wszystko wydawałoby się takie same. W każdym razie napewno różne byłyby wyniki gier losowych, jak i mogłyby być różne wyniki gonitw itd. więc nie za bardzo możnabyłoby zrobić kasę grając w totka, jednak generalne tendencje - jak np. kupno akcji Microsoftu gdy się jeszcze rozwijał, mogłyby pozostać takie same. Jednak np. wykupując większość tych akcji w tej nowej linii czasowej mogłoby spowodować, że Bill sprzedaje firmę, bo nie ma nad nią kontroli i zakłada następną itd... Dużo można by wymieniać takich przykładów..


z tym sie zgadzam w zupełności. :)
Maciek_K napisał/a:
Polecam abyście przeczytali dokładnie na czym polegają poszczególne teorie i nie mieszajcie ich.


Przeczytałem dokładnie wszystkie teorie i stwierdzam, że jednak trzeba troche pomieszać, gdyz wydaje mi się, że teoria B i D jest ze sobą nierozewalna. A dokładnie chodzi mi o tą inna wersje teroii B. Bo moim zdaniem jeżeli to powinno działać, to gdy się cofamy, to się cofamy do swojej lini czasu, ale w tym momencie powstanie druga linia alternatywna. I gdy powrócimy do przyszłości, do zawsze już do tej lini alternatywnej, gdyż powrót do pierwotnej jest niemozliwy. I tak jak pisałem w powyzszych postach, trzeba dołączyć do tego teroie obserwatora po części, bo jednak zabicie nawet swojego ojca, na nas nie wpłynie gdyż my pochodzi z lini 1 a tam nasz ojciec nas zapłodnił, wychował itd, jednak powrót spowrotem w przyszłość już do lini 2 oczywiście okazał by się troche bez sensu, bo tam o nas nigdy nikt nie słyszał, dlatego trzeba znaleźć taka linie czasu, która by nam "odpowiadała", ale nigdy juz nie będzie możliwy powrót do pierwotnej lini.
Więc nie wyobrażam sobie nie połączyć tej drugiej wersji teorii B z teorią D "Efekt obserwatra".
Maciek_K - 2004-02-17, 03:41
:
mody napisał/a:
ale przecież od momentu cofnięcia stworzy się inna linia alternatywna, która będzie miała inna liczbe kwantową.

Jednak teoria B zakłada dwa warianty, albo cofamy się do tej samej linii czasowej, jednak nie ma możliwości powrotu do linii z której przybyliśmy, gdyż zmiany jakie dokonujemy, samo nasze cofnięcie już uniemożliwia to (ten wariant jest mniej prawdopodobny) lub nie możemy cofnąć się do tej samej linii czasowej, wlasnie do konca nie jest powiedziane, ze cofając się tworzymy nową linię czasową, istnieje taka możliwość, że cofamy się do takiej linii w której "przeznaczeniem" było to, że my się tam znajdziemy, w chwili cofnięcia się do tej samej linii z której przybywamy zasada wykluczeń Pauliego nie jest spełniona, ponieważ istnieją dokładnie dwie takie same osoby (podróżnik). Można brać jeszcze pod uwagę, zmianę stanu kwantowego fermionów składających się na podróżnika, jednak bardziej prawdopodobna jest niemożliwość przeniesienia się do tej samej linii czasowej, można się cofnąć do bardzo podobnej linii czasowej, jednak nie do tej samej.
mody napisał/a:
Przeczytałem dokładnie wszystkie teorie i stwierdzam, że jednak trzeba troche pomieszać, gdyz wydaje mi się, że teoria B i D jest ze sobą nierozewalna.

No właśnie sęk w tym, że teoria D wogóle nie zakłada istnienia różnych linii czasowych - multiwersu. W/g tej teorii można się poruszać tylko w obrębie jedej linii czasu. Zmieniając cokolwiek i wracając dostrzegamy skutki naszych zmian, jednak tylko my jesteśmy w stanie wychwycić te różnice. Dzieje się to jednak w obrębie jednej "linii czasowej", modyfikujemy tą linię, a nie podróżujemy między różnymi liniami. Zasadnicza różnica między teorią B i D, to to, że zmiany, które poczynimy w przeszłości powodują zmiany w "teraźniejszości" po naszym powrocie.
mody napisał/a:
I gdy powrócimy do przyszłości, do zawsze już do tej lini alternatywnej, gdyż powrót do pierwotnej jest niemozliwy...

No właśnie bardziej prawdopodobny aspekt teorii B zakłada możliwość powrotu do pierwotnej linii czasowej. Istnieje możliwość podróży w przyszłość w nowej linii, w której się znaleźliśmy, ale też można powrócić do pierwotnej linii czasowej po "ścieżce" którą przybyliśmy, tj cofając się najpierw do punktu w którym spowodowaliśmy powstanie nowej linii czasowej i następnie spowrotem do linii czasowej z której przybyliśmy. Nie należy tych teorii mieszać, gdyż każda z nich opiera się na innych założeniach.
Szeryf - 2004-03-12, 19:33
:
Krytyka podrózy w czasie:

Cytat:
Teoria A "przeznaczenie" Podróżujemy w przeszłość z zamiarem uratowania komuś życia. Okazuje się jednak, że śmierć tej osoby jest nieunikniona, lub nawet Ty byłeś powodem śmierci tej osoby w pierwszej kolejności. Albo cofamy się i zabijamy własnego ojca, okazałoby się wtedy, że zabita osoba tak naprawdę nie była naszym ojcem, lub nawet próbujemy zabić młodszego siebie, wtedy okazuje się, ze jest to niemożliwe np. pistolet, którym chcielibyśmy to zrobić nie wypala, lub kula nie trafia w cel.


Ta teoria zakłada istnienie przeznaczenia i sił nadprzyrodzonych będących zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki czy prawom fizyki. Ok, załóżmy że tak jest. Wraca do nas ktoś z 6000 roku, jest zupełnie inaczej ubrany, wyróżnia się niecodziennym ubiorem. Zwraca na siebie uwagę - to wyklucza istnienie przeznaczenia gdyż ludzie nas widzą i odnotowują to w swojej świadomości, ew. rozmawiają z nami - to wszystko prowadzi do wpłynięcie na nastepną myśl danego człowieka i następną... do wpłynięcia pośrednio na czyny itp. i w efekcie do roku 6000 może dojść do faktu, że wehikułu nie wynaleziono bo kilkaset pokoleń wcześniej dana para ludzi nie spotkała się i nie spłodziła danej linii potomków przyczyniających się pośrednio lub bezpośrednio do wynalezienia wehikułu. Każdy ruch cząsteczki pociąga za sobą konsekwencje które z biegiem czasu mogą mieć coraz bardziej znaczący wplyw na nasze życie i losy świata (Newton). Prowadzi to do tego, że sama obecnośc osoby "nieproszonej" w danym świecie prowadzi do poważnych następstw i w efekcie powstania paradoksu czyli niepowstania wehikułu i odpowiednich teorii, następnie nieznalezienia się w przeszłości człowieka z 6000 roku, a co za tym idzie bezsensu samego w sobie. Ale załóżmy, że przez siły nadprzyrodzone ludzie nie widzą nas... czyli jesteśmy duchem niewpływającym w żaden sposób na świat wookół (kula mijająca z uporem cel), a więc jesteśmy niczym w świecie przeszłości, nie stanowimy bytu materialnego itp. Więc i powrót byłby niemożliwy, gdyż dostaliśmy się tam w sposób materialny - powrót również musiałby zaistnieć w ten sam sposób. Jednym słowiem giniemy dla wlasnego świata.

Cytat:
Teoria B "Alternatywny wszechświat" Podróżujemy w przeszłość i udaje nam się zabić własnego ojca, lub nawet siebie, wracamy i okazuje się, że nic się nie zmieniło. Tak w uproszczeniu można ją opisać, ale jest ona bardziej złożona. Bazuje na pewnych implikacjach jednej z interpretacji mechaniki kwantowej i w/g mnie jest najbardziej prawdopodobna. Zakłada ona istnienie nieskończonej liczby alternatywnych wszechświatów i linii czasowych. Każde linie czasowe różnią się od siebie – podobne fermiony znajdujące się w różnych liniach czasowych mają inną liczbę kwantową. Fermiony, to cząstki elementarne które podlegają zasadzie wykluczenia Pauliego (elektrony, protony, neutrony). Linie czasowe leżące "bliżej" (w sensie piątego wymiaru) siebie są najbardziej do siebie podobne, nasze odpowiedniki w tych "bliskich" wymiarach mogą mieć prawie taką samą historię jak my. Zasada wykluczenia Pauliego mówi, że nie mogą istnieć dwa fermiony z takimi samymi liczbami kwantowymi w tym samym wszechświecie. Podczas podróży w czasie przenosilibyśmy się także do innej linii czasowej i dokonując tam jakichkolwiek zmian, nie wpływałyby one na naszą linię czasową, tak więc po powrocie nic by się nie zmieniło. Inne wersja podróży zakłada, że podczas przeniesienia cofamy się pozostając w naszej linii czasowej, jednak nasz stan kwantowy się zmienia. Dokonując więc jakichkolwiek zmian, nawet zabijając młodszego siebie nie wpływamy już na swoją historię a na historię alternatywnego już dla nas w tym momencie siebie, jednak przy tym założeniu nie moglibyśmy już wrócić do swojej linii czasowej. Lub w momencie samego przeniesienia tworzy się alternatywna linia czasowa, tak czy owak teoria ta wyklucza paradoksy.
Pozostałe dwie teorie, tak jak teoria A nie zakładają istnienia wielu wymiarów:


Ta teoria też ma swoje wady. Mianowicie każdy tutaj rozpatruje tylko mnie podróżującego do drugiego świata raz. A jeśli poleci tam jeszcze ktoś przed nami - swoją obecnością dokona na dłuższej przestrzeni czasu ogromnych zmian (patrz krytyka terii A) i w chwili gdy my tam lecimy - zastajemy zupełnie inny świat gdzie nie ma nas, bo nasi przodkowie się nie spotkali itp. - wszystko tak dalece inne od naszego świata, że staje się niemożliwym zorientować co to jest (ba! nawet język może się na tyle zmienić, że zamkną nas w zakładzie jako ktoś obłąkany nieumiejący nawet mówić). Tak samo gdy podróżujemy tam drugi raz, za pierwszym razem ileśtam lat wcześniej od teraźniejszości (tzn. naszym światem), za drugim razem kilka lat później... i też zastajemy zupełnie co innego, niezrozumiałego - więc nawet jakby się udało podróżować do innych wymiarów to byłyby to zupełnie inne światy. Poza tym teoria o istnieniu równoległych wszechświatów jest nieco dziwna, bo niby dlaczego miałyby powstać? W wyniku wybuchu? To po prostu próba prostego uzasadnienia (niemożliwego do empirycznego udowodnienia i zaprzeczenia jeżeli się tam nie dotrze) wizji bez podstaw powstania. Tak mi się przynajmniej wydaje. To podobnie jak Biblia udowadniała, że to siły nadprzyrodzone pochodzące od Istoty Najdoskonalszej - Boga, stworzyly świat. Potem nauka podważyła to tworząc sensowne i logiczne teorie, na które ma częściowe dowody.

Cytat:
Teoria C "Sukces" Podróżujemy w przeszłość i udaje nam się zabić jednego z naszych przodków. Tu pojawia się paradoks, ponieważ wg tej teorii gdy zabijamy naszego przodka automatycznie się nie urodzimy, ale jak się nie urodzimy to nie zabijemy naszego przodka. Ta teoria jest mało prawdopodobna.


Ta teoria to raczej wyjaśnienie na czym działa paradoks. Zabijając przodka od razu byśmy znikali, tak samo wehikuł i co za tym idzie praktycznie cała przyszłość... a potem caly świat. Podróż w czasie jest tutaj zaprzeczeniem istnienia, ponieważ tak samo jak zabijając przodka to BĘDĄC tam zmieniamy bieg historii i tym samym unicestwiamy świat bo nasza teraźniejszość znika, a znika nasza teraźniejszość to znika ogółem wszystko.

[quote]Teoria D "Efekt obserwatora" Cofamy się w czasie by zmienić przeszłość, jednak po powrocie jesteśmy jedyną osobą, która może wychwycić różnice między rzeczywistością przed podróżą, a rzeczywistością po. Paradoks polega na tym, jak te zmiany wpływają na podróżnika, gdy znajduje się "poza czasem" mogą na niego nie wpływać i po powrocie staje się obcy w nowej rzeczywistości. Mógłby nawet cofnąć się i zabić któregoś ze swoich przodków, by po powrocie stwierdzić, że taki ktoś jak on w ogóle nie istnieje i nie istniał. [quote]

Cofamy się, zmieniamy coś... i już nie wracamy, poniważ w miejsca gdzie wyruszyliśmy już nie będzie (nie będzie takiej potrzebny wyruszać w przeszłość coś zmieniać), co za tym idzie nie wyruszyliśmy i nie ma nas tam gdzie coś zmieniliśmy, czyli nie zmieniliśmy nic i mamy paradoks.

Każda teoria podróży w czasie skłania się do paradokus. Po prostu fizycznie jest to niemożliwe. Teoria względności Einsteina uwzględnia zmianę prędkości czasu dla osoby poruszającej się z prędkością światła, ale nie jego cofaniu się... I moglibyśmy pojawić się w przyszłości, ale już do niej nie wrócić, ponieważ przez ileśtam ziemskich lat byliśmy w kosmosie, choć dla nas to tylko chwila, bądź wcale. Bynajmniej nie można się w ten sposób nigdzie cofnąć... Zmiana upływu czasu działałaby tylko na nas, nie na świat zewnętrzny. Tak jak obecnie z kosmonautami... po kilku latach wracają, bliźniacy się spotykają (jeden był na ziemi i jest dziarskim staruszkiem, a drugi co sobie latał w kosmosie jest krzepkim młodzieńcem), ale niemożliwym by było, żeby w ten sposób odmłodnieć.

Podsumowując - podróże w czasie byłyby możliwe gdyby istniało przeznaczenie i przewidywało ono pojawienie się kogoś z przyszlości w teraźniejszości, ale... to z kolei neguje sens jakiegokolwiek myślenia, a ja wierzę, że myślę i mam wpływ na to co robię...
Maciek_K - 2004-03-14, 20:45
:
Szeryf napisał/a:
Ta teoria zakłada istnienie przeznaczenia i sił nadprzyrodzonych będących zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki czy prawom fizyki.

Ta teoria tylko nazywa się przeznaczenie. I nie do końca zakłada istnienie sił nadprzyrodzonych. Równie dobrze można uważać oddziaływanie elektromagnetyczne, lub przyciąganie się protonów w jądrze atomowym za siły nadprzyrodzone. Ta „siła nadprzyrodzona” może być np. jakimś nieznanym jeszcze prawem mechaniki kwantowej, które to prawa generalnie wydają się nielogiczne, gdyż nie mamy możliwości odniesienia ich do własnych doświadczeń.

Poza tym prawa fizyki nie określają, jak natura ma się zachowywać, ale starają się z dostatecznie dobrym przybliżeniem umożliwić przewidzenie wyników określonych zjawisk. Np. wzór na spadek swobodny określający, po jakim czasie ciało spadnie z wysokości h: t=sqrt(2h/g) dobrze przewiduje wynik takiego doświadczenia, jednak wynik ten nie jest dokładny, gdyż nie uwzględnia efektów relatywistycznych, oporów ośrodka, w którym ten spadek się odbywa, ani nawet zmiany natężenia pola grawitacyjnego w zależności od wysokości.

A tak na marginesie, to nie za bardzo można mówić, że siły nadprzyrodzone są zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki, gdyż logika wielu ludzi opiera się właśnie na istnieniu sił nadprzyrodzonych – religia. Poza tym wydaje się, że nazywasz siłami nadprzyrodzonymi to, czego jeszcze fizyka nie zdołała wyjaśnić. A jak określisz np. wyładowanie atmosferyczne, czy jest to siła nadprzyrodzona? A kiedyś tak sądzono.

Teoria A zakłada, że nie możliwe jest znaczące wpłynięcie na przeszłość, które diametralnie zmieniłoby przyszłość, więc według tej teorii pojawienie się podróżnika na pewno nie może wpłynąć na nie powstanie wehikułu, lub więcej, jego pojawienie może się właśnie stać powodem wynalezienia tego wehikułu. Według tej teorii niemożliwa jest zmiana przeszłości, która w znaczący sposób wpłynęłaby na teraźniejszość. A co do tego ducha (tak na marginesie, to przecież sam pisałeś, że siły nadprzyrodzone są zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki, więc dlaczego się do nich odwołujesz?) to dlaczego powrót miałby być niemożliwy? Podróż w przeszłość nie musi być tym samym, co podróż w przyszłość. Zresztą to mało istotne, gdyż ta teoria nie zakłada, że jesteśmy duchami, czy czymkolwiek innym.

Szeryf napisał/a:
Mianowicie każdy tutaj rozpatruje tylko mnie podróżującego do drugiego świata raz. A jeśli poleci tam jeszcze ktoś przed nami - swoją obecnością dokona na dłuższej przestrzeni czasu ogromnych zmian (patrz krytyka terii A) i w chwili gdy my tam lecimy - zastajemy zupełnie inny świat gdzie nie ma nas, bo nasi przodkowie się nie spotkali

Ta teoria zakłada, że jest nieskończenie wiele wszechświatów – linii czasowych. Podczas przemieszczenia wehikuł jest tak ustawiany, by dywergencja(różnica) od naszej linii czasowej była jak najmniejsza. Więc ten nowy wszechświat, do którego się przenosimy, będzie prawie identyczny do naszego, mogły w nim np. nie powstać poszczególne utwory literackie, lub mogą być różne wyniki gier losowych, ale generalnie będzie bardzo podobny do naszego. Poza tym, nawet jak przeniesiemy się do linii bardzo odległej od naszej, w sensie piątego wymiaru, to nie ma znaczenia, czy urodziliśmy się w tej innej linii czasowej, czy nie.

Szeryf napisał/a:
Poza tym teoria o istnieniu równoległych wszechświatów jest nieco dziwna, bo niby dlaczego miałyby powstać? W wyniku wybuchu? To po prostu próba prostego uzasadnienia (niemożliwego do empirycznego udowodnienia i zaprzeczenia jeżeli się tam nie dotrze) wizji bez podstaw powstania.

Ta teoria powstała dlatego, że najlepiej wyjaśnia wszystkie paradoksy. Nie ma w niej miejsca na paradoksy. A co się stało na początku czasu, podczas wielkiego wybuchu, to nikt nie potrafi jednoznacznie powiedzieć i jest na ten temat parę teorii, które powstały na podstawie obserwacji kosmosu, ale nikt nie potrafi jednoznacznie opisać, jak to naprawdę było. Więc nie można wykluczać, że podczas wielkiego wybuch powstała tylko jedna linia czasowa. Tak samo jak istnieją teorie na temat czarnych dziur, które mogą być połączone z innymi w innym czasie.

Szeryf napisał/a:
To podobnie jak Biblia udowadniała, że to siły nadprzyrodzone pochodzące od Istoty Najdoskonalszej - Boga, stworzyly świat. Potem nauka podważyła to tworząc sensowne i logiczne teorie, na które ma częściowe dowody.

Nie jestem znawcą Biblii, ale wydaje mi się, że tam chodziło bardziej o powstanie Wszechświata, a nie świata. Lub, jeżeli napisane tam jest o powstaniu świata, to prawdopodobnie jest to przenośnia, aby prości ludzie mogli to zrozumieć i sobie wyobrazić, że tam jakieś zwierzątka zostały stworzone któregoś tam dnia itd… A jakie sensowne i logiczne teorie na ten temat znasz?
Częściowe dowody? Fizyka tym się różni od matematyki, że opisuje rzeczywistość, przybliżając ją. Nie można udowodnić, że dana teoria jest prawdziwa. Można najwyżej powiedzieć, że nie jest sprzeczna z rzeczywistością, czyli jej przewidywania dobrze ją opisują, że wyniki uzyskane za pomocą danej teorii z dobrym przybliżeniem zgadzają się z wynikami uzyskanymi na podstawie doświadczeń.

Szeryf napisał/a:
Ta teoria to raczej wyjaśnienie na czym działa paradoks. Zabijając przodka od razu byśmy znikali, tak samo wehikuł i co za tym idzie praktycznie cała przyszłość... a potem caly świat. Podróż w czasie jest tutaj zaprzeczeniem istnienia, ponieważ tak samo jak zabijając przodka to BĘDĄC tam zmieniamy bieg historii i tym samym unicestwiamy świat bo nasza teraźniejszość znika, a znika nasza teraźniejszość to znika ogółem wszystko.

To, że my znikniemy, to nie znaczy, że zniknie przyszłość. Przyszłość się zmieni, ale nie musi znikać. Zmieniając bieg historii nie unicestwiamy świata. Możliwa jest sytuacja, że nie zabijamy naszego przodka, ani nie wpływamy na nasze istnienie i wtedy nic nam się nie dzieje. Jeżeli podróże w czasie opisywałaby ta teoria, to istniałoby niebezpieczeństwo unicestwienia siebie. Jednak ta teoria nie wyjaśnia paradoksu, co się wtedy stanie? Więc możliwe jest także unicestwienie wszechświata, ale nie wiadomo tego na pewno. Ta teoria jest mało prawdopodobna

Szeryf napisał/a:
Cofamy się, zmieniamy coś... i już nie wracamy, poniważ w miejsca gdzie wyruszyliśmy już nie będzie (nie będzie takiej potrzebny wyruszać w przeszłość coś zmieniać), co za tym idzie nie wyruszyliśmy i nie ma nas tam gdzie coś zmieniliśmy, czyli nie zmieniliśmy nic i mamy paradoks.

Tak jak pisałem poprzednio. Dlaczego miejsca ma nie być? Miejsce to będzie inne, zmienione, ale będzie. Chyba nie do końca zrozumiałeś tą teorię i pomieszałeś ją z teorią C. Ta teoria mówi, że jak już wyruszyliśmy, to odcięliśmy się od wpływu „naszej teraźniejszości” na nas, czyli nawet jeśli podróżnik zabije młodszego siebie nic się z podróżnikiem nie stanie. Po powrocie nie będzie jednak śladu o jego istnieniu.

Szeryf napisał/a:
Każda teoria podróży w czasie skłania się do paradokus. Po prostu fizycznie jest to niemożliwe.

Nie masz racji, teoria B wyklucza paradoksy. Pyzatym teorie te nie odnoszą się do tego, czy podróże w czasie są fizycznie możliwe, tylko jakie są możliwości, jeśli podróże w czasie są możliwe. Założeniem tych teorii jest to, że podróże w czasie są możliwe.

Szeryf napisał/a:
Teoria względności Einsteina uwzględnia zmianę prędkości czasu dla osoby poruszającej się z prędkością światła

Gdzie Ty wyczytałeś te głupoty? Po pierwsze nie teoria względności a szczególna teoria względności, po drugie według STW żaden obiekt posiadający masę spoczynkową różna od zera nie może przyspieszyć do prędkości światła. Prędkość światła jest nieosiągalną maksymalna prędkością graniczną.

Szeryf napisał/a:
Podsumowując - podróże w czasie byłyby możliwe gdyby istniało przeznaczenie i przewidywało ono pojawienie się kogoś z przyszlości w teraźniejszości, ale... to z kolei neguje sens jakiegokolwiek myślenia, a ja wierzę, że myślę i mam wpływ na to co robię...

A dlaczego podróże w czasie byłyby zależne od istnienia przeznaczenia? Myślisz, ale czasem niezbyt logicznie. Przeznaczenie neguje sens jakiegokolwiek istnienia? A skąd wiesz, że przeznaczenie nie istnieje? Masz na to jakiś dowód, lub coś, co by wskazywało na to, że nie istnieje? A może właśnie jest tak, że wszystko, co robisz w danej linii czasowej jest z góry zaplanowane!
Sowiasty (v2.0) - 2004-03-15, 14:19
:
Maciek_K napisał/a:
A dlaczego podróże w czasie byłyby zależne od istnienia przeznaczenia? Myślisz, ale czasem niezbyt logicznie. Przeznaczenie neguje sens jakiegokolwiek istnienia? A skąd wiesz, że przeznaczenie nie istnieje? Masz na to jakiś dowód, lub coś, co by wskazywało na to, że nie istnieje? A może właśnie jest tak, że wszystko, co robisz w danej linii czasowej jest z góry zaplanowane!


Skoro wszystko byłoby zaplanowane, to wyrażenie "podróż w czasie w celu zmiany czegoś" nie ma sensu, bo podróż była by poprostu częścią "scenariusza" czasoprzestrzeni?
Maciek_K - 2004-03-16, 00:27
:
W ogóle według najbardziej prawdopodobnej teorii – B podróż w czasie w celu zmieny czegokolwiek ma mały sens, gdyż i tak to nie wpłynie na nasza linię czasową, na nasze życie. A wracając do przeznaczenia, to wcale tak nie do końca, gdyż może być nam przeznaczona właśnie np. podróż w czasie.
Szeryf - 2004-03-18, 21:13
:
Maciek_K napisał/a:
A dlaczego podróże w czasie byłyby zależne od istnienia przeznaczenia? Myślisz, ale czasem niezbyt logicznie. Przeznaczenie neguje sens jakiegokolwiek istnienia? A skąd wiesz, że przeznaczenie nie istnieje? Masz na to jakiś dowód, lub coś, co by wskazywało na to, że nie istnieje? A może właśnie jest tak, że wszystko, co robisz w danej linii czasowej jest z góry zaplanowane!


Jest musialoby być zależne od przeznaczenia, gdyż żeby polecieć w przyszłość musiałaby ona najpierw istnieć... dlatego jest zależne od istnienia przeznaczenia. Wyobraź spobie sytuację, że lecisz w przyszłość i coś tam robisz. Wracasz do siebie i posiadasz wiedzę o przyszłości. Mniejszą, większą, ale już jest zupełnie inaczej niż gdybyś nie leciał... stąd cała przyszłość jest już zupełnie inna. Cokolwiek tam robiłeś, cokolwiek widziałeś - zmienia teraźniejszość i następstwa.

A co do dowodów nieistnienia przeznaczenia - nie mam, bo nie można nigdzie dostać dowodów na zaprzeczenie tego. Można potwierdzić możliwością podróży w czasie, ale zanegować ponad wszelką wątpliwość nie. A Ty masz dowody na potwierdzenie tej teori? Dlatego nie widzę podstaw wierzenia w nią.

Maciek_K napisał/a:
Ta teoria tylko nazywa się przeznaczenie. I nie do końca zakłada istnienie sił nadprzyrodzonych. Równie dobrze można uważać oddziaływanie elektromagnetyczne, lub przyciąganie się protonów w jądrze atomowym za siły nadprzyrodzone. Ta „siła nadprzyrodzona” może być np. jakimś nieznanym jeszcze prawem mechaniki kwantowej, które to prawa generalnie wydają się nielogiczne, gdyż nie mamy możliwości odniesienia ich do własnych doświadczeń.

Poza tym prawa fizyki nie określają, jak natura ma się zachowywać, ale starają się z dostatecznie dobrym przybliżeniem umożliwić przewidzenie wyników określonych zjawisk. Np. wzór na spadek swobodny określający, po jakim czasie ciało spadnie z wysokości h: t=sqrt(2h/g) dobrze przewiduje wynik takiego doświadczenia, jednak wynik ten nie jest dokładny, gdyż nie uwzględnia efektów relatywistycznych, oporów ośrodka, w którym ten spadek się odbywa, ani nawet zmiany natężenia pola grawitacyjnego w zależności od wysokości.

A tak na marginesie, to nie za bardzo można mówić, że siły nadprzyrodzone są zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki, gdyż logika wielu ludzi opiera się właśnie na istnieniu sił nadprzyrodzonych – religia. Poza tym wydaje się, że nazywasz siłami nadprzyrodzonymi to, czego jeszcze fizyka nie zdołała wyjaśnić. A jak określisz np. wyładowanie atmosferyczne, czy jest to siła nadprzyrodzona? A kiedyś tak sądzono.


Sorki, nie wyraziłem się nazbyt jasno. Dla mnie zjawiska nadprzyrodzone to czego działania nie można zaobserwować w przyrodzie, bo uważam, że każde takie zjawisko będzie można po wnikliwych badaniach wyjaśnić.

Gdyby ów siły miały istnieć, uważam, zostałyby już zaobserwowane, chociażby podczas podróżyw czasie, które byłyby dostępne w czystej naturze.

Dlatego też neguję sens jakiejkolwiek religii, dla których większość zjawisk przyrody było 'zjawiskami nadprzyrodzonymi', co potem zostało obalone poprzez logiczne wyjaśnienie zachodzących procesów przez naukę.

Maciek_K napisał/a:
Teoria A zakłada, że nie możliwe jest znaczące wpłynięcie na przeszłość, które diametralnie zmieniłoby przyszłość, więc według tej teorii pojawienie się podróżnika na pewno nie może wpłynąć na nie powstanie wehikułu, lub więcej, jego pojawienie może się właśnie stać powodem wynalezienia tego wehikułu. Według tej teorii niemożliwa jest zmiana przeszłości, która w znaczący sposób wpłynęłaby na teraźniejszość.


'W znaczący sposób', na dłuższą metę, przyszłość zmieni sama obecność danej osoby, co też udowadniałem w poprzednim poście.

Maciek_K napisał/a:
A co do tego ducha (tak na marginesie, to przecież sam pisałeś, że siły nadprzyrodzone są zaprzeczeniem jakiejkolwiek logiki, więc dlaczego się do nich odwołujesz?) to dlaczego powrót miałby być niemożliwy? Podróż w przeszłość nie musi być tym samym, co podróż w przyszłość. Zresztą to mało istotne, gdyż ta teoria nie zakłada, że jesteśmy duchami, czy czymkolwiek innym.


Założyłem 'a jeśli' żeby wykazać dalszą sprzeczność, którą zauważyłem.

Maciek_K napisał/a:
Ta teoria zakłada, że jest nieskończenie wiele wszechświatów – linii czasowych. Podczas przemieszczenia wehikuł jest tak ustawiany, by dywergencja(różnica) od naszej linii czasowej była jak najmniejsza. Więc ten nowy wszechświat, do którego się przenosimy, będzie prawie identyczny do naszego, mogły w nim np. nie powstać poszczególne utwory literackie, lub mogą być różne wyniki gier losowych, ale generalnie będzie bardzo podobny do naszego. Poza tym, nawet jak przeniesiemy się do linii bardzo odległej od naszej, w sensie piątego wymiaru, to nie ma znaczenia, czy urodziliśmy się w tej innej linii czasowej, czy nie.


Nieskończenie wiele, ale są tak ustawione, by dywargencja od naszego świata była jak najmniejsza. To z kolei nie oznacza, że prawdopodobieństwo trafienia do świata w którym ktoś już był i namieszał (tzn. przez najmniejszą zmianę - zmienił go zupelnie).

Jeśli jednak mówisz o czymś w rodzaju przed wylotem "sprawdzania" jak bardzo ów linia czasowa różni się od naszej to ok. Ale w końcu pewna ogromna liczba ludzi z przyszłości przeniosła się do tylu linii czasowych przed miejscem w którym się chcemy znaleźć, przez co go zmieni - wówczas znalezienie najbardziej podobnej linii czasowej do naszej będzie graniczyło z sprawdzeniem nieskończonej liczby linii czasowych. Co z kolei powoduje praktyczną niemożliwość znalezienia podobnej linii czasowej, gdyż gdyby dziś już była możliwa podróż w czasie według tej teorii, to ludzie z przyszlości też posiadaliby taką możliwość, więc nieskończona liczba ludzi z przyszłości przeniosłaby się w nieskończoną liczbę linii czasowych zmieniając je i już w tej chwili praktycznie nie moglibyśmy zastać nienaruszonego świata równoległego.

Maciek_K napisał/a:
Ta teoria powstała dlatego, że najlepiej wyjaśnia wszystkie paradoksy. Nie ma w niej miejsca na paradoksy. A co się stało na początku czasu, podczas wielkiego wybuchu, to nikt nie potrafi jednoznacznie powiedzieć i jest na ten temat parę teorii, które powstały na podstawie obserwacji kosmosu, ale nikt nie potrafi jednoznacznie opisać, jak to naprawdę było. Więc nie można wykluczać, że podczas wielkiego wybuch powstała tylko jedna linia czasowa. Tak samo jak istnieją teorie na temat czarnych dziur, które mogą być połączone z innymi w innym czasie.


W sumie tak. To sprawa tak sporna jak z przeznaczeniem. Nie można udowodnić, ale zaprzeczyć też, operowanie kończy się na hipotezach.

Maciek_K napisał/a:
Nie jestem znawcą Biblii, ale wydaje mi się, że tam chodziło bardziej o powstanie Wszechświata, a nie świata. Lub, jeżeli napisane tam jest o powstaniu świata, to prawdopodobnie jest to przenośnia, aby prości ludzie mogli to zrozumieć i sobie wyobrazić, że tam jakieś zwierzątka zostały stworzone któregoś tam dnia itd… A jakie sensowne i logiczne teorie na ten temat znasz?


Owzsem, chodziło o powstanie Wszechświata. Źle się wyraziłem.

A co do teorii to teoria ewolucji na powstanie zaawansowanych form życia z prostych. A proste formy życia jak i cała reszta wszechświata powstawała przez miliony lat - cząsetczki latające po kosmosie oddziaływały na siebie, zderzały w końcu łączyły.

Jednak przyczyn powstania czegoś z niczego nie można wyjaśnić. Można po prostu przyjąć, że zawsze coś było. Bo i teoria wybuchu jako początku nie wyjaśnia wystarczająco faktu powstania czegoś z niczego.

Maciek_K napisał/a:
Częściowe dowody? Fizyka tym się różni od matematyki, że opisuje rzeczywistość, przybliżając ją. Nie można udowodnić, że dana teoria jest prawdziwa. Można najwyżej powiedzieć, że nie jest sprzeczna z rzeczywistością, czyli jej przewidywania dobrze ją opisują, że wyniki uzyskane za pomocą danej teorii z dobrym przybliżeniem zgadzają się z wynikami uzyskanymi na podstawie doświadczeń.


Mniej-więcej o to mi chodziło pisząc 'częściowe dowody'. Są znacznie wiarygodniejsze od Boga itp.

Maciek_K napisał/a:
To, że my znikniemy, to nie znaczy, że zniknie przyszłość. Przyszłość się zmieni, ale nie musi znikać. Zmieniając bieg historii nie unicestwiamy świata. Możliwa jest sytuacja, że nie zabijamy naszego przodka, ani nie wpływamy na nasze istnienie i wtedy nic nam się nie dzieje. Jeżeli podróże w czasie opisywałaby ta teoria, to istniałoby niebezpieczeństwo unicestwienia siebie. Jednak ta teoria nie wyjaśnia paradoksu, co się wtedy stanie? Więc możliwe jest także unicestwienie wszechświata, ale nie wiadomo tego na pewno. Ta teoria jest mało prawdopodobna


Skoro zabijamy przodka to i jednocześnie siebie oraz fakt, że wróciliśmy do przeszłości zabić przodka. Nie uważasz, że to w chwili zabijania przodka uniemożliwia w zrobienie tego poprzez fakt, że później nie zaistnieje moment powrotu do przeszłości by zabić przodka stąd wnioskuję, że unicestwiłoby to wszechświat poprzez zaistnienie paradoksu.

Maciek_K napisał/a:
Tak jak pisałem poprzednio. Dlaczego miejsca ma nie być? Miejsce to będzie inne, zmienione, ale będzie. Chyba nie do końca zrozumiałeś tą teorię i pomieszałeś ją z teorią C. Ta teoria mówi, że jak już wyruszyliśmy, to odcięliśmy się od wpływu „naszej teraźniejszości” na nas, czyli nawet jeśli podróżnik zabije młodszego siebie nic się z podróżnikiem nie stanie. Po powrocie nie będzie jednak śladu o jego istnieniu.


W tym wypadku efekt byłby ten sam. Jeśli nie to wytłumacz mi, proszę, te różnice w tym konkretnym wypadku.

Maciek_K napisał/a:
Nie masz racji, teoria B wyklucza paradoksy. Pyzatym teorie te nie odnoszą się do tego, czy podróże w czasie są fizycznie możliwe, tylko jakie są możliwości, jeśli podróże w czasie są możliwe. Założeniem tych teorii jest to, że podróże w czasie są możliwe.


No ok. Ale jeśli nie skłania się do paradokus to w inny sposób można ją podważyć, co staralem się zrobić.

Maciek_K napisał/a:
Gdzie Ty wyczytałeś te głupoty? Po pierwsze nie teoria względności a szczególna teoria względności, po drugie według STW żaden obiekt posiadający masę spoczynkową różna od zera nie może przyspieszyć do prędkości światła. Prędkość światła jest nieosiągalną maksymalna prędkością graniczną.


Ech, niedokładnie to powiedziałem. Zmianę prędkości czasu im szybciej się poruszamy, im bliżej prędkości światła. tym czas płynie wolniej. Przynajmniej tyle wyniosłem z nauki fizyki w liceum :-/ I dlatego cofanie się czasu wymagałoby ujemnej masy spoczynkowej...
bttf.pl - 2004-04-11, 00:09
:
oto link do ciekawego artykułu poświęconego filmowym podróżom w czasie
Kemini - 2004-07-03, 18:44
:
http://odmienne.spojrzeni...tuneleczasu.php jeden z najciekawszycch artykółuw o podrozach w czasie jaki w necie widziałem
inosak - 2005-08-20, 03:34
:
Jeśli chodzi o teorie o wielu wymiarach itp.:

http://www.inos.int.pl/?i...f1ea028c37705bf
pskrzybor - 2006-08-26, 23:03
:
a ja wam powiem tak. time machine mogl zostac wynaleziony w takim oto garazu ja to bylo w filmie, ktos zbadal to wszystko i mogl poprostu dojsc do tego samego wniosku co doktor "zniszczyc tę piekielną machinę" i juz. przecierz niukt mu nie kazal tego poblikowac w gazetach
Czarny - 2007-01-02, 13:59
:
ja jestem za teorią Modego że po cofnięciu sie wczasie i zmienie przyszłości wracamy do lini czasowej b w której przyszłość jest inna np.gdy sie cofne i wpchne pod pociąg to dalej będę żył tylko w innej lini czasowej... tak samo Biff gdy wręcza sobie młodszemu almanach i tworzy alternatywny 1985 zmienia przysłość i Marty w tym czasie jest w szwajcari wiec dzien wczesniej niemógł sie cofnąc do 1955 bo go niebyło w Hill Valley wogle...

Ale np. w Wehikule czasu(Time machine tym nowym) facetowi ginie przyszła żona i on buduje wehikuł żeby ją ocalić lecz nie może ponieważ budował wehikuł jak ona zginęła jakby nie zginęła to by go nie zbudował, no i mu się nie udało
biniol - 2007-01-20, 11:55
:
Ja biorę pod uwagę dwie teorie wzięte z głowy. Nie czytałem całego tematu [strasznie dużo napisaliście, może jak znajdę więcej czasu to przeanalizuję :D ], więc gdyby coś takiego już było, to z góry przepraszam ;)

1) Cofając się w czasie, automatycznie tworzymy alternatywną linię czasową, która "odchodzi" od czasu, w którym się pojawiliśmy. Nie ważne, czy zmienimy nieistotne [z pozoru] sprawy, czy jakieś wielkie - zawsze pojawi się alternatywa i gdy będziemy chcieli wrócić do swojego roku, z którego wystartowaliśmy, niestety nie uda nam się to, ponieważ przeniesie nas do alternatywy. Kiedy zabijemy swojego ojca, kiedy miał np. 11 lat, nie urodzimy się, ale i tak "nasza egzystencja" będzie trwać i wracając do swojego roku, mając zupełnie inne otoczenie, nikt o nas nie słyszał. Nigdzie nie ma naszych danych. Po prostu jesteśmy stajemy się czymś, co jakby nie miało miejsca już w tym świecie - jednak nadal żyjemy ;) Wykluczamy tutaj paradoksy

2) Wszystko jest ukartowane z góry. Możliwe, że jeśli teraz pójdziemy do biblioteki i poprzeglądamy archiwa z wszystkich mozliwych lat, znajdziemy swoje zdjęcie przy boku jakiegoś alchemika z 1780 r (przyjmuję, że na tym zdjęciu mamy np. 40 lat, choć kiedy przeglądamy archiwa, mamy jedynie 15], zatem już wiemy, że jakimś sposobem znajdziemy się w roku 1780. Kiedy dobijamy 40, rzeczywiście, wyruszamy do tego roku i robimy zdjęcie z alchemikiem - i znowu, nasze młodsze ja [15 lat] obserwuje zdjęcie, rozmyśla, dobija 40, wyrusza do 1780 itd.... Czyli po prostu czas zatacza koło. Jest jedna linia czasowa, wszystko jest zapisane i nic nie możemy zmienić. Zapytacie zapewne, dlaczego do tej pory nitk nie zobaczył jakiegoś gostka z przyszłości. Po prostu albo nie będzie możliwości podrózowania w czasie, ale dobrze ci się maskują ;)

Teorie wzięte z głowy dzisiaj rano. Mogą być niedokładne itd... Z chęcią poczytam wasze opinie na ich temat.
Elly Woods - 2007-01-20, 14:14
:
no to poczytaj bo właśnie potwierdziłes jedną z teori kolegów.


Pozdrawiam! :P :P
James - 2007-01-21, 03:55
:
biniol napisał/a:
Zapytacie zapewne, dlaczego do tej pory nitk nie zobaczył jakiegoś gostka z przyszłości. Po prostu albo nie będzie możliwości podrózowania w czasie, ale dobrze ci się maskują ;)

Albo nic nie mówią bo boją się skończyć w wariatkowie ;)
Pomyśl, co by się stało jakby ktoś powiedział, że jest z przyszłości... wariaci by pomyśleli że wariat i by go zamknęli. Człowiek jest człowiek, więc różnić się niczym nie będzie. Miniesz takiego na ulicy i nie będziesz nic wiedział.
Poza tym po co mówić? Przeciętny człowiek w dzisiejszych czasach jest zbyt... hmmm jakby to ładnie ująć.... zbyt zamknięty na takie możliwości podróży. A nawet jakby uwierzyli, to zamęczyli by takiego, co mogłoby się źle skończyć dla przyszłości.
Jak mawiał Doc Brown - No one should know too much about their own future, because even when the intensions are good it might backfire drastically.
(sorki, ale nie wiem jak to było tłumaczone na polski)

Pozdrawiam
Elly Woods - 2007-01-21, 17:47
:
ja zawsze wieżyłam i wieze w taką teze że przyszłości nie ma.Bo jak by to było-nasza terazniejszość musiałaby się już zdarzyć i w rezultacie żyli byśmy w przeszłości.Myśle że nasza terazniejszość jest jakby linią czasu niezmienną od początku wszechświata.I co najwyzej można by było się przenieść w przeszłość!

Tyle 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8)
Del - 2007-01-21, 21:59
:
Podróż w przeszłość jest raczej nie możliwa, natomiast w przyszłość jest już bardziej prawdopodobna ale bez możliwości powrotu.
Czarny - 2007-01-22, 00:19
:
z tego co było w tych artykułach to można sie cofnąć w czasie po przez osiągniecie prędkości światła ... jakoś tak to szło : "po osiągnieciu prędkości światła czas sie zatrzymuje a nawet cofa' :P ale wtedy juz powrócic niemożna
biniol - 2007-01-22, 11:59
:
James napisał/a:
Albo nic nie mówią bo boją się skończyć w wariatkowie ;)


Hehe, no właśnie ;)

Czarny dobrze mówi. Zauważono, a nawet udowodniono, że czym szybciej się poruszamy, tym czas płynie wolniej. Jeżeli otrzymamy prędkość światła, czas powinien się dla nas po prostu zatrzymać, kiedy jednak przekroczymy ową prędkość, czas zacznie się cofać. W tej teorii (właśnie nie pamiętam, gdzie to wyczytałem xD) podróże do przyszłości są niemożliwe, czyli jeśli znajdziemy się już w przeszłości, nigdy nie wrócimy...
Del - 2007-01-22, 14:58
:
Do przyszlosci np. poprzez hibernacje 8)
biniol - 2007-01-22, 16:43
:
Del napisał/a:
Do przyszlosci np. poprzez hibernacje 8)


hehe, ale jeśli tą ostatnią teorię, jaką przedstawiłem wcielić w "życie", cofniesz się np. do roku 1600, a tam raczej sposobu na hibernacje nie ma :P Będziesz mógł się stamtąd wydostać tylko w jeden sposób. Napiszesz list do osoby, która ma wehikuł, którym tu przybyłeś [ściągane z powrotu do przyszłości xD] ustawiając, by przekazano list równo o godzinie 14:10 dnia 12.12.2012 roku , a dajmy, że cofnąłeś się w czasie 12.12.2012 o godzinie 14:00 :) A wtedy czekamy, kiedy zjawia się ten kolo z pojemnikiem hibernacji i razem zasypiacie do 12.12.2012 do godziny 14:20 xD
eh, te nasze fantazje xD
Czarny - 2007-01-22, 19:42
:
e tam hibernaja to takie oszukańcze przenoszenie sie w przyszłość :P
Maciek_K - 2007-01-24, 17:46
:
Zawsze wszyscy sie czepiają tej prędkości światła :-P Ta teoria się wzieła z równani Szczególnej teorii względności, które to na samym początku wykluczają poruszanie się z prędkością większą niż światło. To tak jak dzielić przez zero i sobie wymyślać, że wychodzi jakaś liczba :-P
Poza tym, żaden obiekt posiadający masę nie może przyspieszyć do prędkości światła, bo musiałby zużyć nieskończenie wielką energię. Jeżeli jest możliwe przemieszczanie się w czasie, to raczej na zasadzie manipulacji grawitacją (czyli ogólna teoria względności)

Co do powrotu, to już teraz można przemieszczać się w przyszłość, np w lecącym z bardzo duża prędkością statku, wtedy na ziemi czas płynie szybciej niż na statku, więc względem czasu na ziemi przemieszczamy się w przyszłość.

A z tą hibernacją, to po co wysyłać jakieś listy?! Które nie wiadomo czy dotrą? Doc wysłał list, bo nie mógł przewidzieć, że akurat piorun go cofnie na dziki zachód. Jakbyśmy sie celowo cofali, to precież od razu byśmy zabrali maszynę, która umożliwiłaby powrót (w tym przypadku hibernator). Logiczne.

A co do tego, czy są wśród nas ludzie z przyszłości, to przeczytajcie sobie co napisałem w pierwszym poście. Po 1sze wg najbardziej prawdopodobnej teorii jest nieskończona ilość światów i szanse, że ktoś cofnie się akurat do naszego są dość małe, po 2gie, poczytajcie o Johnie Titorze
Siwy - 2007-01-25, 11:21
:
Witam.
A może podróżnicy w czasie odwiedzają nas i my o tym wiemy ale nie jesteśmy do końca pewni kim oni są? Chodzi mi o to. że nie wiemy na ile lat, czy setki, czy tysiące uda nam się wynaleźć maszynę czasu. Nie wiemy jak będzie wyglądała ludzkość. Może ewolucja zmieni nas natyle bardzo, że będziemy mieli duże czarne oczy, mały nosek i usteczka, oraz brak uszu. Wiecie już o co mi chodzi? Może istoty, które bieżemy za pozaziemskie podróżujące statkami zwanymi przez nas UFO to w rzeczywistości ludzie z przyszłości zmienieni przez ewolucję.
A te eksperymenty, które robią na ludziach i zwierzętach??? Może potrzebują próbek DNA lub czegoś innego, aby zmienić coś w swojej przyszłości?
Teraz pojawia się teoria B. Jeżeli cofają się w czasie w celu badań to z lini czasowej A automatycznie wskakują w linię czasową B i nie mogą powrócić, aby podzielić się doświadczeniami. Przypuszczalnie dlatego nie pojawili się tylko raz, ale robią to cały czas, gdyż wysyłani są następni na miejsce poprzednich, którzy nie wrócili, bo automatycznie znaleźli się w innej lini czasowej. Na całym świecie mamy tak wiele doniesień o UFO.
Co sądzicie na temat tej teorii???
Maciek_K - 2007-01-26, 14:06
:
No myśle, że to wysyłanie kolejnych ludków, gdy nie wracaja ostatni jest trochę przesadzone, bo są dwie opcje: albo doskonale o tym wiedzą, że nie mogą do nich powrócić, dokladnie do tej samej linii czasowej, albo stwierdzili, że nie da się wrócić, lub eksperyment sie nie powiódł i ludek zginał, więc pewnie kolejnych by nie narażali. Ja raczej skłaniam się ku opcji pierwszej. Poza tym, inna teoria mówi, że możliwy jest powrót do bardzo bliskiej linii czasowej, z której się wyruszyło (z przyszłości), ale po dokonaniu zmian, trzeba się cofnąć do czasu, do którego cofnęliśmy się na samym początku z przyszłości i stamtąd wrócić do swojego roku.
Co do tego co napisał Siwy To jest to całkiem prawdopodobne.

Co do BTTF, to w pierwszej części gdy Marty powraca do 1985 roku, to moim zdaniem można skorzystać z teorii B. Bo chociaż cały film opiera się na Teorii C - "Sukces" Jednak ten koniec trochę nie pasuje. No bo, czy Marty wraca do swojej linii czasowej? Jeśli tak, to w którym momencie nastąpiła zmiana, że w jego garażu stoi już Toyota i Biff czyści BMW? W momencie kiedy pojawia się z przeszłości? Czy w momencie, kiedy "pierwszy" Marty cofa się, gdy "drugi" Marty na niego patrzy - możnabyłoby tak przypuszczać, gdyby market nie nazywał się już "Lonely Pine"
Moim zdaniem Marty wraca jednak do innej juz linii czasowej. Bardzo podobnej, do tej z której wyruszył, ale jednak innej.
scania-tuning - 2007-05-02, 14:08
:
Maciek_K napisał/a:
Sowiasty (v2.0): Taki przykład z życia, jak np. jestem proszony, abym podkurzał, a ekstremalnie mi się nie chce (co zdarza się najczęściej, bo mam wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty) to mówię: "Podkurzam", po czym dodaję: "ale w innej linii czasowej" :-) Tak więc, jeżeli ktoś cofa się w czasie, to cofa się do innej linii czasowej (co wynika z tego co pisałem w teorii), jednak ta linia rozwidla się na dwie nowe, tą, jaka by była, gdyby się nie cofnął i tą z nim już.

A ja pozwolę sobie się tutaj nie zgodzić.

To, że istnieją równoległe (w BTTF nazwane "alternatywne") linie czasowe, to oczywiście zgoda. Ale wg mnie nieprawdą jest jakoby rozwidlały się po drodze. Uważam, że w momencie Big Bangu zostały wtedy utworzone już wszystkie linie, w których dzieją się inne wydarzenia. Jednak, jeśli my wyruszymy tu i teraz w przeszłość, nie oznacza to, że możemy trafić (przeskoczyć) do innej linii. Będziemy podróżowali cały czas wzdłuż jednej, także nie poznamy alternatywnych wydarzeń ani w przeszłości ani w przyszłości, ponieważ jedziemy cały czas po jednej nitce. Tuż obok biegnie druga nitka, gdzie zapisane są już inne wydarzenia. Może na niej różnica była już 1000lat temu, a może dopiero minute temu, a może jeszcze ta różnica nie nastąpiła. Mimo wszystko, to jest inna oś czasu i nie mamy możliwości przeskoczenia w nią. Jedyną metodą poznania alternatywnych wydarzeń, jest zmiana biegu historii. To jednak też nie oznacza, że widzimy to, co dzieje się na innej linii, ponieważ nadal istnieje różnica w genezie tych wydarzeń. Prosty przykład z BTTF - Marty przez swój odruch musiał potem kombinować, żeby zeswatać swoich rodziców. W innej linii czasu podróż martyego do 1955 nie miałą miejsca, a rodzice poznali się "normalnie". To nie oznacza, że Marty zmienił oś czasu w której przebywał, tylko po prostu ta oś miała te wydarzenia wpisane w swój "bieg"

Zagmatwałem trochę, ale myślę że się zrozumiemy :)
Elly Woods - 2007-05-02, 14:55
:
heh troche to sie pogmatwało ale kazdy ma inna teorie ja uwazam jednak ze zmieniajac przeszłosc zmieniamy to i wchodzimy tym samym już w nieodwracalny proces nie mogąc juz powrócić do tej samej linni czasowej każdy detal ma znaczenie a mozliwosci jest nieskonczonosc wiele lecz możliwa jest podobna do naszej linia czasowa ale co bede sie powtarzac bo ktoś juz tu wspominał o tym!Tym samym daje to wszystko wiele do myslenia!Pozdrawiam :)
ufoo - 2007-06-28, 23:41
:
Kolega Maciek_K się myli można poruszać się szybciej od światła nawet czas może być ujemny. Stałe fizyczne takie jak stała Plancka Grawitacji itp. się zmieniają ostanio fizycy starają sie przekształacać wzory tak aby nie było w nich tych "stałych". A tak w ogóle to witam wszystkich forumowiczów miło wiedzieć ,że są inni maniacy bttf.

[ Dodano: 2007-06-29, 00:13 ]
Maciku_K uściślając teoria superstrun mówi o 10 lub 26 wymiarach ,których ilość determinują funkcje dzeta Ramanujana ,zresztą sylwetka tego matematyka ,który je odkrył jest też ciekawa. Wydaje mi się ,że dywagacje na ówczesnym poziomie wiedzy na temat natury czasy ( oprócz tego ,że są bardzo ciekawe ) mają się tak jak rozmysłania jaskiniowca nad zasadą działania ówczesnego komputera . Pozdrawiam.
McFly - 2007-07-26, 21:45
:
Czytałem cały temat ale dawno. No dobra z grubsza chodzi o to że wracamy zawsze do alternatywnej rzeczywistości i to bez wzgledu na to czy wracamy z przeszłości w przyszłość (czyli swoja traźniejszość) czy "lecimy" od razu do przyszłości bo zmieniamy chodzby to ze w tym miejscu byla zagnieciona trawa bo po niej podeptalismy. No a jak w przyszłośc to w alternatywna ale bardzo podobną(tak jak Marty poleciał w alternatywna chyba no bo by ten stary marty wiedzial o tym ze tam jest mlody marty bo by pamietal). No ale Jak Einstein porzeniósł się i trafił dokładnie w tą samą rzeczywistośc nie? Prosze mi to wytłumaczyć. Ale mnie nie opier... bo zauważyłem że niektórzy użytkownicy lubią ludzi opier.. za niewiedze. :wink:
Maciek_K - 2007-11-06, 03:28
:
ufoo napisał/a:
Kolega Maciek_K się myli można poruszać się szybciej od światła nawet czas może być ujemny.

Przede wszystkim witaj na forum :-) Nie zaglądałem tutaj ostatnio, ale raz na jakiś czas się pojawiam :-)

A możesz napisać w którym miejscu się mylę? Napisałem, że wg szczególnej teorii względności (która w odróżnieniu od teorii strun została poparta doświadczeniami) żaden obiekt posiadający masę nie może PRZYSPIESZYĆ do prędkości światła.

Co rozumiesz przez wyrażenie "można poruszać się szybciej od światła"? Co jest podmiotem w tym zdaniu? Człowiek, Coś materialnego, Energia, Światło(?), Informacja? Sprecyzuj proszę i podaj na czym to stwierdzenie opierasz?

ufoo napisał/a:
Stałe fizyczne takie jak stała Plancka Grawitacji itp. się zmieniają ostanio

Może się czepiam, ale jak stała może się zmieniać? ;-)
Możliwe, że w wyniku coraz to doskonalszych obliczeń, naukowcy wprowadzają korekty tych stałych. Osobiście nie słyszałem, żeby stała Plancka się "zmieniła", możesz podać źródło tych rewelacji?

ufoo napisał/a:
Maciku_K uściślając teoria superstrun mówi o 10 lub 26 wymiarach ,których ilość determinują funkcje dzeta Ramanujana ,zresztą sylwetka tego matematyka ,który je odkrył jest też ciekawa...

Z tego co napisałeś, za dużo nie wynika. Z resztą teoriE superstrun (było ich 5 niezależnych) zostały połączone w jedną M-teorię, która też ma 3 odmiany: 11to wymiarową, 12to i 13to wymiarową. Poza tym jest jeden problem: to jest tylko teoria, niepoparta niczym (w odróżnieniu od teorii względności) mająca na celu unifikację (połączenie) mechaniki kwantowej i ogólnej teorii względności Einsteina (które są ze sobą sprzeczne) w jedną spójną teorię. Tak zwana teorie wszystkiego, w której istotną rolę odgrywają nie tylko struny, ale i membrany, oraz czarne dziury...

ufoo napisał/a:
Wydaje mi się ,że dywagacje na ówczesnym poziomie wiedzy na temat natury czasy ( oprócz tego ,że są bardzo ciekawe ) mają się tak jak rozmysłania jaskiniowca nad zasadą działania ówczesnego komputera . Pozdrawiam.

Jakieś 100 lat temu naukowcom wydawało się, że wszystko już zostało odkryte i nie ma nad czym się już zastanawiać... Dzisiaj są innego zdania, nie poddają się wymyślając wciąż nowe teorie próbujące opisać naszą rzaczywistość :-)
James - 2007-11-07, 03:38
:
Maciek_K napisał/a:
ufoo napisał/a:
Kolega Maciek_K się myli można poruszać się szybciej od światła nawet czas może być ujemny.


A możesz napisać w którym miejscu się mylę? Napisałem, że wg szczególnej teorii względności (która w odróżnieniu od teorii strun została poparta doświadczeniami) żaden obiekt posiadający masę nie może PRZYSPIESZYĆ do prędkości światła.

Co rozumiesz przez wyrażenie "można poruszać się szybciej od światła"? Co jest podmiotem w tym zdaniu? Człowiek, Coś materialnego, Energia, Światło(?), Informacja? Sprecyzuj proszę i podaj na czym to stwierdzenie opierasz?


Witam
Pamiętaj, że zasady są po to żeby je łamać lub omijać ;)
Faktem jest, że materia nie może osiągnąć prędkości światła, gdyż wraz ze wzrostem prędkości rośnie masa. Przy prędkości światła masa osiąga nieskończoność, więc potrzebna by była nieskończona ilość energii, żeby do tej prędkości dojść, a co dopiero ją przekroczyć. Pojawia się ciekawy wynik wynoszący ∞+1... to jest dopiero paradoks ;)
ALE! Prawa można ominąć (tego akurat złamać raczej się nie da). Zamiast pędzić ile się tylko da, wystarczy stworzyć wormhole czyli tunel nadprzestrzenny i w mgnieniu oka przenieść się np na drugą stronę galaktyki. Prędkość przejścia przez tunel może być bardzo mała, ale biorąc pod uwagę przebytą odległość w normalnych wymiarach prędkość światła może być przekroczona wielokrotnie.
Teraz tylko jest kwestia jak fizyka będzie tolerować takie wybryki... czy wyjdziemy "wcześniej' czy jak większość uważa nie będzie to miało wpływu na czas. Charakter działania DeLoreana w BTTF może trochę sugerować właśnie wykorzystanie wormholes....

Pozdrówki
Maciek_K - 2007-11-08, 01:53
:
James napisał/a:
Witam
Pamiętaj, że zasady są po to żeby je łamać lub omijać ;)
Faktem jest, że materia nie może osiągnąć prędkości światła, gdyż wraz ze wzrostem prędkości rośnie masa. Przy prędkości światła masa osiąga nieskończoność, więc potrzebna by była nieskończona ilość energii, żeby do tej prędkości dojść, a co dopiero ją przekroczyć. Pojawia się ciekawy wynik wynoszący ∞+1... to jest dopiero paradoks ;)


Hej hej :-)
Chodzi Ci tu pewnie o masę relatywistyczną m=m0/sqrt[1-(v/c)^2], tyle, że to równanie jest prawdziwe dla v < c, taka jest dziedzina, wiec nie można na jego podstawie rozpatrywać co by było, gdyby prędkość była większa od prędkości światła.

James napisał/a:
Zamiast pędzić ile się tylko da, wystarczy stworzyć wormhole czyli tunel nadprzestrzenny i w mgnieniu oka przenieść się np na drugą stronę galaktyki. Prędkość przejścia przez tunel może być bardzo mała, ale biorąc pod uwagę przebytą odległość w normalnych wymiarach prędkość światła może być przekroczona wielokrotnie.


Wcale niekoniecznie
Idąc tokiem Twojego rozumowania, mogę powiedzieć, że umiem chodzić po wodzie, bo idę mostem :P Przechodząc przez wormhole nie przekraczasz prędkości światła względem tunelu. A co się dzieje na zewnątrz, tego nikt nie wie. Dla Ciebie przejście przez taki tunel może trwać krótką chwilę i jesteś na drugim końcu wszechświata (albo w innym ;-) ) jednak względem miejsca z którego wyruszyłeś mogło upłynąć tyle czasu, że przebyłbyś tą samą drogę w konwencjonalny sposób z prędkością mniejszą niż prędkość światła. Musisz myśleć 4-ro wymiarowo, jak to mawiał Doc :P

James napisał/a:
Teraz tylko jest kwestia jak fizyka będzie tolerować takie wybryki... czy wyjdziemy "wcześniej' czy jak większość uważa nie będzie to miało wpływu na czas. Charakter działania DeLoreana w BTTF może trochę sugerować właśnie wykorzystanie wormholes....


Gdybyśmy mieli wyjść wcześniej, to najprawdopodobniej wyszlibyśmy w innym wszechświecie (linii czasowej): Zakaz Pauliego
Najbardziej prawdopodobne jest to, że wyszlibyśmy później.

Naukowcy rozpatrywali taki przypadek, co by było, gdyby wytworzyć taki tunel (abstrahując od niewyobrażalnie wielkiej energii potrzebnej do tego) jeden koniec zostawić na Ziemi, a drugi wsadzić w statek kosmiczny i wysłać na przejażdżkę z bardzo dużą prędkością. Czas na statku płynie wolniej, więc po powrocie mielibyśmy maszynę do podróży w czasie ;-) Jednak tunele czasoprzestrzenne, to jak na razie tylko czysta hipoteza, jednak nie wykluczana przez teorię względności.

Pozdro
Artur - 2008-09-01, 14:33
:
Jako że z fizy nie jestem orłem opiszę to co mam opisać tak żeby mozna było zajarzyć. Te wszystkie teorie czasowe omówione przez was są bardzo ciekawe i gdybym miał stwierdzić jak ja to wszystko rozumiem to rzec mogę iż: my żyjemy w oryginalnej linii czasu. Może i istniała jakaś inna przed nią i jest to może alternatywna rzeczywistość ale nie dla nas tylko osoby która doprowadziła do jej zmiany. Sam doc w A1985 powiedział że alternatywny czas jest alternatywny dla nich (Marty'ego, doca, Jeniffer i Einsteina), a realny dla reszty.
inosak - 2009-03-12, 15:35
:
Odświeżając temat: Znalazłem dość ciekawy filmik opisujący w prosty sposób 10 wymiarów :shock:

http://www.youtube.com/watch?v=6580BRPL6KA
Tonny_Kucus - 2009-03-12, 16:00
:
Bardzo ciekawe i nie jest trudne do zrozumienia :doc2:
Czarny - 2009-03-12, 16:26
:
Wow nieźle ale po 6 wymiarze już przestałem ogarniać, a dalej to wyglądało jakby nie skończenie było tych wymiarów ciągle jakiś pkt i połączyć :P nie które wymiary dalej są jeszcze zrozumiałe ale za dużo tego :D w skrócie

1d - długość
2d - szerokość
3d - głębokość
4d - czas
5d - alternatywna rzeczywistość w której jesteśmy kimś innym (jak w serialu Sliders :P )
6d - możliwość przechodzenia między rzeczywistościami bez cofania się w przeszłość
inosak - 2009-03-12, 19:40
:
W skrócie... aby to ogarnąć trzeba policzyć do nieskończoności :doc2:
Czarny - 2009-03-12, 20:01
:
dokładnie i to policzyć do nie skończoności kilka razy :D
Tonny_Kucus - 2009-03-12, 20:25
:
Czarny napisał/a:
dokładnie i to policzyć do nie skończoności kilka razy :D



Jak można policzyc do nieskończonosci pare razy? :grin: :P
inosak - 2009-03-12, 21:31
:
Gorzej - należy policzyć do nieskończoności nieskończoną ilość razy.

Ale to i tak tylko domysły (zwróćcie uwagę na końcówkę filmiku).
Maciek_K - 2009-06-22, 02:35
:
Tonny_Kucus napisał/a:
Jak można policzyc do nieskończonosci pare razy? :grin: :P


Zapytaj Chucka Norrisa ;-) Jemu ponoć się udało ;-)

A film o wymiarach ciekawy.

Pozdro!